30.04.2011

Witam na blogu dotyczącym kotów syberyjskich!

Moja przygoda z kotami zaczęła się ponad rok temu, dokładnie pod koniec grudnia 2009 roku. Zupełnie niespodziewanie.

Od urodzenia cierpię na na atopowe zapalenie skóry. Choroba sprawiła, że jedynym zwierzęciem jakie mogłam posiadać były rybki. Gdy byłam mała miałam szczura - nie skończyło się to dobrze dla mojego zdrowia...

Gdy w 2006 roku padła decyzja rodziców o budowie domu, w mojej głowie pojawiła się myśl - a możeby tak sprawić sobie psa? Nigdy na psa nie reagowałam, dom daje więcej możliwości, więc od tego czasu żyłam z myślą, że po przeprowadzce wprowadzi się do nas puchata kulka, najlepiej rasy owczarek szkocki lub szetlandzki. Załamanie przeżyłam właśnie w 2009, gdy mój alergolog kategorycznie zabronił mi posiadania psiaka - wszak teraz nie reagowałam, ale nie wiadomo, co się  mogło zdarzyć za 2-3 lata.
W międzyczasie koło naszego domu zaczął kręcić się bury kocur. Ja w rozpaczy zaczęłam kombinować: a może go przygarnąć, a może już nie reaguję na koty (dodam, że najsilniej reagowałam właśnie na koty). Zrobiłam próbę, pierwszy dzień: zero reakcji. Drugi tak samo. Ja cała w skowronkach. Trzeci dzień - bach, tragedia. Znowu rozpacz. Zaczęłam szukać w internecie o kotach i alergiach. I tak natrafiłam na koty syberyjskie.

Potem poszło już szybko - narodziny kociąt w pobliskiej hodowli, telefony i miliony maili do hodowczyni. Wszystkie kocięta były już obserwowane, ale ja nie traciłam nadziei. Ktoś zrezygnował z jednej koteczki i w taki oto sposób malutka trzpiotka Fainche Amavi*PL została moim ukochanym maleństwem. 20 czerwca 2010 roku koteczka zamieszkała ze mną i moimi rodzicami. Była straszną świruską, uwielbiałam patrzeć na jej zabawy (zresztą nadal uwielbiam), była moim pierwszym w życiu kotkiem. Serce mi się krajało, gdy musiałam ją zostawić na dłużej w domu, więc gdy 11 sierpnia tego samego roku w tej samej hodowli urodziły się kocięta nie zastanawialiśmy się długo. Dokładnie 5 miesięcy po wprowadce Bońci (jej domowe imię) zamieszkał z nami niesamowity miziak Grisha Amavi*PL. Od tej pory te dwa sierściuchy na co dzień sprawiają, że chce mi się żyć!

Zarówno Fainche jak i Grisha są kotami rodowodowymi, oba przeszły zabieg kastracji. W sierpniu b. r. planowany jest debiut Fainche na wystawie w Opolu.

Fainche Amavi*PL

Grisha Amavi*PL

Dziękuję Ci Patrycjo za te dwa potwory, które wnoszą tyle radości do naszego życia!